Przyszła jesień. Zaczyna zrywać liście z drzew. Słońce zakrywa chmurami… Jest chłodna i szara na codzień. Pachnie cynamonem i jabłkami. Jest cieplutkim i miękkim swetrem, szalem. Goraca kawą, czekoladą i herbatkami.
A mnie zaskoczyła wrześniem. Szkolnym wrześniem. Nowa praca, nowa szkoła. Zachwycam się swoimi relacjami z uczniami, z innymi nauczycielami. Czuje się spełniona, szczęśliwa.
Leki, choc dużo ich, w końcu są dobre. Nie boję się, nie umieram, nie probuję umrzeć, nie marzę o tym. Jestem szczęśliwą mamą, nauczycielką, żoną. Łapię jesień i wdycham ją całą sobą. Zgarniam wszystko co mi rozrzuca, przymykam oczy i zdaję się na los. Stawiając pewne kroki.
Podejmuję nowe wyzwania, czuję dumę z samej siebie.
Ja po prostu żyję.
Super Cię taką czytać, tak trzymaj! :*
OdpowiedzUsuńCieszę się że wróciłaś i że jest lepiej :)
OdpowiedzUsuń