poniedziałek, 4 października 2021

Czekając na śmierć…

 Ostatnie dni miałam dość ciężkie. Nie wiem kiedy nauczę się dbać o zapasy leków… Bez nich nie funkcjonuję. Nie żyję. To gorzko - zabawne jak bardzo jestem od nich zależna, a właściwie moje prawdziwe ja. 

Moja wewnętrzna wiedźma się rozkręca. Czekam na piękny zielnik, tworzę ziołowe mikstury, a mimo jesieni mój balkonowy ogród ma się najlepiej. Moje domowe zoo także. Jeden z żółwi szykuje się do zimowania - bardzo się stresuję tym. Trzeba zrobić badania kału, trzeba zmniejszać temperaturę i schować go do lodówki na kilka tygodni. Swoją drogą… Bardzo polubiłam żółwie. Miały być małego liska ale wiadomo, to ja się nimi zajmuję, on nie potrafi, jest za mały ale bardzo je lubi i codziennie poświęca więcej lub mniej czasu na obserwacje. Ja za to uwielbiam obserwować oprócz żółwi biczogony ozdobne, to są przezabawne gady, mają pocieszne pyski a w dodatku są kolorowe. Choć moje dopiero łapią barwy. Dziś Blubiś udawał, że umiera bo za późno zapaliłam lampę (wina rozstrojonego sprzętu), po czym podniósł się i uwalił na kamieniu jak lubi. Oczywiście jak z ogródka pozrywałam zioła i zobaczył je przez szybę to moment len się podniósł i ożywił. 

Powinnam wspomnieć jeszcze o trzech kotach i psie… Lecz to długie historie, może na inny dzień. 

Stałam się niestety potworem. Pokonując swój strach przed wężami okazało się,że pierwsze karmienie nie będzie tak cudowne. Albowiem Alcatraz nie zamierza jeść mrożonych myszy. On chce żywe… Dwie pierwsze jakoś przełknęłam. Ale mając trzy śliczne, małe kolorowe myszki… Chciałam zrobić loterię. Niech on wybiera. Ja nie zdecyduje się na to, którą ma zjeść pierwszą. Siedziałam i patrzyłam… Czekałam aż smierć się pojawi. Niestety. Ostatecznie musiałam ja wybrać. 

Alcatraz jest pytonem królewskim. Młodym, waży ledwie 161 gram, ma jakieś 40 centymetrów długości. A swoje imię zawdzięcza ucieczkom. Wyobrażacie sobie jak domownicy musieli być wściekli? Pierwszy raz uciekł, bylo wielkie szukanie… Znaleźliśmy go pod blokiem… Potem udało nam sie go znaleźć w grzejniku… A dziś już machnęłam ręka, a gdy znalazłam chwile po prostu szybko go znalazłam za łóżkiem. Już nikogo to nie dziwi i przeszło do normalności. Na swoje usprawiedliwienie dodam, ze mamy specjalny system dla węży i nie powinien uciec - za nic… A ucieka. 

Jutro jadę do Bytomia odebrać dwie piękne panie pytona królewskiego. Jedną nazwę Merry, a drugą Delma (od ich odmian barwnych). Marzy mi się także Onyx - bardzo rzadki okaz, mam go zarezerwowanego, ale jak go odbiorę - nie wiem. Te panny jadą do mnie z Verony! Rozkręciłam się nie? Ale wiedźmy mają koty i trzymają się ich węża i różne gady ;) 






3 komentarze:

  1. Kurczę... Węże i im podobne nigdy nie były moimi ulubieńcami. Nie dlatego, że się ich boję czy brzydzę, po prostu nic nie czuję. Ale Twoja pasja i zaangażowanie - podziwiam!
    Onyx to był mój niedoszły z randek internatowych,sławny Idealny. Niezły gad, prawda, więc zachciało mi się śmiać przy tym akapicie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko trochę inaczej nick zapisywał :P

      Usuń
    2. Hahaha :D
      Ja sie gadami nie interesowalam, wezy sie balam… zab brzydzilam a licze, ze uda mi kupic zabe rogata 😅

      Onyx to piekna odmiana barwna, ale bedzie i ciekawe imie ;)

      Usuń

Followers